Wszystkie foty z wyjazdu są tu
Po długiej jeździe dotarliśmy do Jedwabnego. Noc była krótka, za to zakupy na 4 dni wyprawy wlekły się w nieskończoność. Wszystko co potrzeba czyli chleb, kiełbasę, piwo, wodę i oczywiście Czesia zapakowaliśmy do jeepa:
Przyczepiliśmy tratwę, zapakowaliśmy się w siedem osób i ruszyliśmy w droge:
Po godzinie jazdy dotarliśmy nad Biebrzę:
I zwodowaliśmy tratwy:
Pogoda była wspaniała, humory dopisywały a muzyczka grała
Pod czujnym okiem admirała czuliśmy się bezpiecznie, więc część załogi udała się na zasłużony wypoczynek
Bujo podrzał bigos po czym go zjadł
Kasia i Moni poszły pływać, a Marta zabrała się do wiosłowania
Na tym jednak sielanka się skończyła bo o 4:30 rano zaczęło lać i nie przestało aż do wieczora
Zrobilśmy prowizoryczny dach, ale nie na wiele się to zdało bo cały przeciekał.
Nawet admirał zwiesił głowę, reszta też nie miała za wesołej miny
Na szczęcie po wieczór wyszło słońce i humory się poprawiły
Moni przebrała się nawet za Erykę Badu a Cześkowi wrócił na twarz szelmowski uśmiech
W końcu dopłyneliśmy do końca bagien (nie spotykając jednak Jożina z Bażin) i postanowiliśmy udać się na suchy ląd, kolejne burze wisiały w powietrzu …
Rano pojechaliśmy na pole namiotowe, zaparkowaliśmy auta, rozwiesiliśmy mokre rzeczy
Zapaliliśmy ognisko
I przy kiełbaskach, piwie i bębnach miło spędzaliśmy czas
Sielanka nie trwała długo, na horyzoncie pojawiły się zwiastuny kolejnej burzy …
This entry was posted on Monday, July 21st, 2008 at 7:20 pm and is filed under other places. You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0 feed. You can leave a response, or trackback from your own site.
Ale bosko, nawet mimo deszczu zazdroszcze splywu :)