Wreszcie sie odzywamy po kilkudniowej przerwie,ale 2 dni nam zeszlo zeby przemiescic sie ponownie na polnoc Indii. Aktualnie wyladowalismy w Radzastanie a konkretnie w Puszkarze, malym swietym miasteczku pelnym jak to tutaj swietych krow i swietych sadhu (ktorzy tacy swieci nie sa bo tylko sie prosza o zdjecia a pozniej naciagaja turystow na kase …).
Ale ze my juz nie tacy zieloni naciagac sie nie dajemy (a przynajmniej sie staramy bo twardzi sa!). Raz juz sie dalismy naciagnac, ale z drugiej strony trudno nie zrobic sobie zdjecia z pomaranczowym brodaczem.
Puszkar to przepiekne miasteczko z swietym jeziorkiem polozonym na pustkowiu i otoczonym gorami. Klimat iscie pustynny, waskie ulice pelne lokalnych garkuchni – wszyscy tu ciagle cos smaza, gotuja, warza.
Z nowych atrakcji to pojawily sie wielblady na ulicach i w ogrodkach oraz dzikie swinie (choc swinki juz chyba gdzies byly).
Tak poza tym to po staremu, zmienila sie pogoda i jest troche chlodno (polarki wrocily do lask) a dzis to nawet przez pol godziny padal deszcz co bylo maksymalnym zaskoczeniem bo dookola pustynia, kaktusy i nic nie rosnie….
Miasto jest swiete wiec nawet jajek jesc nie mozna o jakims zimnym piwku czy steku nie wspominajac ..
Jutro ruszamy dalej w glab Radzastanu i tak juz pewnie do konca czyli tylko jakies 8 dni ….. buuuu ….. niestety i nam sie laba konczy i juz Was nie bedziemy denerwowac w pracy naszymy mailami stad ;)
Ale jeszcze o tym nie myslimy bo troche czasu i jeszcze wiecej rzeczy do zobacznia zostalo – plany w zwiazku z tym mamy mocno napiete i nie wiemy czy bedziemy miec czas czesto pisac, tak ze sie nie martwcie …